Przed wyruszeniem w drogę należy zebrać drużynę. Tak mówił Piotr Fronczewski w Baldur's Gate. A co, jeśli to banda dziwaków, która wcześniej chciała Cię zabić, przyłącza się do Ciebie?
Jugo z poziomu podłogi prosi Ishidę, zeby odpalił mu swoją bubę, bo nic mu po niej, a Blondiemu już i tak nie będzie zawadzać. Szkiełko przez chwilę się waha, ale koniec końców przystaje.
Ichigo dalej ochoczo tapla się w rozpaczy, gdy Renji rzuca się z Zabimaru na Papę Y tylko po to, żeby zaraz zbierać je z podłogi. Ruda stwierdza, że nie jest w stanie nic zrobić ze złamanym Tensa Zangetsu (no patrz pan).
Renji, jako najlepszy przyjaciel, zamiast łączyć się z Ichigo w bólu, bierze go za bety i każe iść naprzód. Z liścia (z miecza) daje mu jednak od dawna niewidziany Edward Tsukishima, któremu towarzyszy równie dawno niewidziany Mr. Ramen. I Yukio. A Riruka to gdzie, ja się pytam D:<
Przechodząc dalej, Tsukishima olewa sobie zdolność Papy Y i zmienia teraźniejszość Tensa Zangetsu na taką, w której nie został złamany. Bleach logic. Przewiduję, że chwilkę policytuje się z Rumcajsem, a potem ten i tak go zdejmie.
W tym momencie Ichigo stwierdza, że to koniec kąpiółki w beznadziei i trzeba ruszyć zad. Ponoć pozostałe rozdziały Bleacha można już policzyć na palcach jednej ręki, więc niech zagęszcza ruchy.
gib riruka tho