Może poprzednie rozdziały mocno zaniżają poziom, ale ten dzisiejszy oceniam jako dobry. Nie świetny, nie bardzo dobry - po prostu dobry.
Mamy kolejne wskazówki odnośnie wątpliwej moralności mnicha; wygląda na to, że Yhwach wie, co kręci przywódca Straży i, co więcej, nie podoba mu się to - ten wątek ma potencjał, oczekuję dobrych fajerwerków w przyszłości.
Dalej, elita Gotei zbiera się na wezwanie Kisuke, dowiadujemy się paru bardziej lub mniej zbędnych szczegółów z życia kapitanów. Punkt dla Zarakiego za pytanie, kto miał nie odzyskać jeszcze "mobilności" :3 Dla Nanao z kolei trzy punkty za tupet i zimną krew zarazem - co prawda miny Ikkaku i Yumichiki jednoznacznie wskazują, co myślą o zdrowiu psychicznym Ise, ale serio - stawiać się Kenpachiemu, samej będąc wicekapitanem? Widać, że nie tylko Kyouraku podchodzi poważnie do nowych obowiązków.
W Pałacu Króla grupa (w której poważne zagrożenie prawdopodobnie tworzą tylko Yoruichi i Ichigo) dociera do Yhwacha, który grozi Ichigo brukselką z oliwkami i keczupem śmiercią. Zieeeeew... A gdyby zamiast niego stał tam taki Aizen... *__*
(... A Ishidy i Haschwaltha nadal ani widu, ani słychu...)
EDIT: Duży plus za ładną kreskę, nawet jeśli Kubo wrzucił tyle czarnych i białych plam ile się da.