Błogosławieni cierpliwi, azali oni tłumaczenia doczekają.
Najsampierw otrzymujemy dwie kolorowe strony. Mam wrażenie, że dobór postaci na pierwszej z nich jest wręcz przypadkowy, toteż niezbyt przypadła mi do gustu. Nie mogę jednak tego powiedzieć o rozdziale - znowu jest zabawnie. Reakcja Yumichiki na Charlotte'a jest niezawodna, Dordoni szuka swojego Niño, Mayuri bawi się detonatorem. Prawdziwą gwiazdą rozdziału jest oczywiście Charlotte, a gdzieś w tle mignął mi jakiś Zombiegaya. Mam tylko nadzieję, że biedna Rangiku nie podzieliła tego losu.
Miło popatrzeć, jak Charlotte rozprawia się z Bambiettą. Jedną ręką. I jednym Cero. Muszę przypominać, ile zachodu potrzebował Komamura? Tyle kapitalnych scenek na tak niewielu stronach. Bardzo ciekawi mnie dalszy rozwój wydarzeń, właściwie wszystko się może zdarzyć. Ode mnie najwyższe noty. :]