Stary, typowy schemat, a jednak Kubo wciąż go stosuje. Tydzień temu przepowiedziałem śmierć Pernidy i jak słusznie podejrzewałem, nie zginął sam. Co prawda trochę inaczej to sobie wyobrażałem, ale grunt, że walka dobiegła końca(bo wątpię, aby Pernida ponownie podniósł się po czymś takim).
Cóż powiedzieć... średnio podobało mi się ciągłe rozczłonkowywanie i odradzanie się Pernidy. Przypominało mi to trochę, to jak bohaterowie Dragon Ball'a próbowali zatłuc Majin Buu(pol. Bubu), który ciagle odradzał się z prochów, dymu i swoich różowych glutów, dopóki w końcu nie oberwał raz, a porządnie tak, aby nie miał juz wiecej siły znów się poskładać do kupy. Trochę slabo, bo motyw ten Kubo wykorzystał już podczas walki Maska de Masculine, zaś "gluty" Pernidy przypominaly do złudzenia te jednookie, czarne bobasy z drugiej ręki króla, które załatwił Aizen.
Ta walka była dziwna od samego poczatku i równie dziwnie się skończyła. Chwilami było nawet dosyć dramatycznie, a co za tym idzie(przynajmniej dla mnie) ciekawie. Bardzo chętnie obejrzałbym(i mam nadzieję, ze kiedyś obejrzę) to w anime.
Na + z kolei dramatyczna(na swój sposób) końcówka/podsumowanie, powrót(flashback'owy, ale zawsze) Szayela oraz, na koniec "śmierć" pozytwnynego bohatera. Swoją drogą ciekawe czy dowiemy się co dalej z mózgiem Nemu? Może będzie teraz żyła w pojemniku tak jak Hector Con Carne vel. Hektor Potrawka albo Mr. Freeze? XD
Rozdzialik 7/10 za przewidywalność i ciągle odradzanie się Pernidy
Czekam na kolejne walki, czyżby w przyszłym tygodniu Quincy Sniper vs Hisagi? :D