Dzisiejszy rozdział można streścić jednym krótkim pytaniem.
Serio?
Najpierw mamy Zarakiego, który, kontynuując tam, gdzie skończył się poprzedni rozdział, bryzga keczupem. Ale zaraz przestaje, bo to Zaraki. Gerard chwali się, że jego moc to jakieś cuda-niewidy (nic, czego nie wiedzieliśmy), moc ludu, John Cena i te sprawy.
Hitsugaya zauważa, że moc Valkyrie nie ma nic wspólnego z rozsądkiem. Jakby z mocami innych Stern Ritterów było inaczej. Zaraki sprzedaje kolejny monolog o tym, że go po prostu załatwi.
Serio?
Tosiek atakuje Gerarda, gdy ten nie patrzył, ale Ken-chan rzucił się na niego z japą. Byakuya proponuje Sopelkowi niemieszanie się i zostawienie dwóch idiotów samym sobie. Brawo, Byakuya, chociaż jeden ma odrobinę rozumu.
Młody nie chce jednak zostawiać Zarakiego i wymyśla plan, jak się na Gerarda zaczaić. I zaczaili się, ale ten i tak ich przejrzał, bo jest największy, najszybszy, najsilniejszy i bo tak. Przynajmniej dwóch tak przed nim mówiło.
Serio?
Tymczasem Zaraki leży na dole i… ASDFGHJKLOMGLOLWTFBBQ YACHIRU-CHAN~ Tu okazuje się, że Kubo oglądał Musaigen no Phantom World i… i w ogóle ten koncept też jest odgrzewany.
Serio?
W tym rozdziale Kubo pojechał po linii najmniejszego oporu i rzucał cliché na lewo i prawo, jak ja ekhm… kurtyzanami w czasie lektury. 2/10 za Yachiru.